Do Hanoi
Początki naszej podróży pominę wielce wymownym milczeniem. Po prostu w jakiś trudny do wytłumaczenia sposób udaje się nam dotrzeć o szóstej rano na lotnisko Chopina W. (z domu Okęcie), przelecieć do Paryża, a potem do Hanoi w towarzystwie francuskich stewardess.
Trwało to wszystko z grubsza dobę, ale za to można było za darmo pooglądać filmy amerykańskie. Kasia oglądała Spidermana 2 od przodu a potem od tyłu. Napierak robił zdjęcia i tak mu już zostało. Endrob (jeszcze wówczas zwany potocznie Robertem) i ja zab(p)ijaliśmy czas przelotu.